Wstajemy raniutko, cos zjesc i w droge. Oczywiście lekko opóźnieni względem planu trafiamy na centralstation i odkrywamy wcześniejszy i tanszy autobus na lotnisko. Najwieksze zdziwienie – jakas babka na ekranie gada cos o bezpieczeństwie podrozy itd., po czym oznajmia, ze w autobusie maja darmowe wifi:) Docieramy na lotnisko, kontrola, wszystko standardowo i nagle w hali odlotow slysze po polsku siema! Okazalo się, ze Polak, jeden z tych, którzy nas wiezli leci tym samym samolotem na urlop:) Mile spotkanie, pomimo, ze czuc było ze jest po klasycznym sniadaniu budowlanca:)